"Deauville to miejsce, w którym wszystko się zaczęło. 1912, czyli powstanie jej sklepu z kapeluszami, a wkrótce potem pierwszych ubrań w ich wizjonerskim, radykalnym stylu. To tutaj historia Gabrielle Chanel ma swój początek. Ta historia jest bardzo bliska mojemu sercu" - wyznaje Virginie Viard.

Trudno to przeoczyć, bo staroświeckie kapelusze z rondem dominują w kolekcji poczynając od pierwszego looku na wybiegu. To potencjalnie kontroweryjny pomysł, bo ronda o tak kolosalnym rozmiarze nie cieszyły się dotąd powodzeniem od czasu viralowego La Bomba Jacquemusa z 2018 roku. Trzeba jednak przyznać, że w wersji jesienno-zimowej mają w sobie jakiś zaskakujący starodawny urok. Pozostałe elementy kolekcji są subtelniejsze w swoich odniesieniach do francuskiego kurortu (pomijając pojedyncze printy przedstawiające ptaki na morskim tle). Paleta barw to przyjemne odcienie zachodzącego słońca - miękkie róże, przygaszone pomarańcze i fiolety, delikatne błękity - uzupełnione o klasyczną chanelowską czerń.

Jak przystało na pokaz Chanel, goście pierwszego rzędu budzili równe (a może i większe?) podekscytowanie, co modelki na wybiegu. Poza stałymi bywalcami - Margaret Qualley, Vanessą Paradis, Caroline de Maigret - była tam też polska piosenkarka i kompozytorka Mary Komasa.

Mary Komasa na pokazie Chanel jesień-zima 2024/2025Mary Komasa na pokazie Chanel jesień-zima 2024/2025 / mat. prasowe Chanel

Wracając do tego, co działo się na wybiegu: to jedna z najbardziej udanych kolekcji Viard dla francuskiego domu mody, bo nie ma w niej natłoku pomysłów, które rywalizują o uwagę i przekrzykują się nawzajem. Stylizacje są co prawda eklektyczne - na wybiegu znalazły się zarówno zwiewne sukienki, puchowe kurtki i gładkie skóry - ale klasyczne kroje i opływowe sylwetki tworzą harmonijne, spójne wrażenie, które mąci jedynie nadmiar pasków. Gdyby nie ten zabieg stylizacyjny, płaszcze, tweedowe komplety i miękkie swetry w stylu Nancy Meyers wybrzmiałyby jeszcze mocniej.

Zobaczcie wszystkie sylwetki z kolekcji: